Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/713

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Chodźmy zatem do rezydencji biskupiej, — rzekł Aramis.
I obaj pojechali ku staremu miastu. Pałac arcybiskupi, wodą oblany, z masą łodzi poprzyczepianych dokoła robił wrażenie Wenecji a nie Paryża. Nasi przyjaciele prześlizgnęli się pomiędzy nagromadzonemi statkami i przybili do brzegu. Cały dół pałacu arcybiskupiego woda zabrała: urządzono rodzaj schodów tymczasowych, przytwierdzonych do murów. Zamiast drzwiami, wchodzono do pałacu oknami. Takim też sposobem Athos i Aramis znaleźli się w przedpokoju prałata. Przedpokój ten zapełniony był lokajami różnej liberji, gdyż co najmniej tuzin dygnitarzy oczekiwało na posłuchanie w sali przyjęć.
— O! naprawdę, — zawołał nagle Aramis, — czy mnie wzrok nie myli... tak... nie... ależ tak, Bazin; chodź no tu, hultaju!
Bazin, odziany w suknie kościelne, szedł z powagą przez pokój, i odwrócił się z brwią namarszczoną, chcąc zobaczyć, co to za impertynent ośmielił się nazwać go w ten sposób. Poznał Aramisa, w jednej chwili z lamparta stał się barankiem, i podszedł co prędzej do niego.
— Jakto, — rzekł, — to pan, panie kawalerze! o!.. i pan hrabia! Oh! co za radość, że was mogę oglądać!
— Dobrze już, dobrze, mości Bazin, — rzekł Aramis; dosyć tych komplementów. Chcemy widzieć się z panem koadjutorem, lecz spieszno nam, nie mamy czasu; potrzeba, aby nas w tej chwili przyjął.
— A jakże, — rzekł Bazin, — natychmiast. Tylko, że teraz ma naradę sekretną z panem de Bruy.
— De Bruy?... — wykrzyknęli razem Athos i Aramis.
— Tak, sam go wprowadziłem i pamiętam doskonale nazwisko. Czy pan go zna? — dodał Bazin, zwracając się do Aramisa.
— Zdaje mi się, że znam.
— Idę zaanonsować panów, — rzekł Bazin.
— Nie potrzeba już, — rzekł Aramis, — zrzekamy się widzenia koadiutora dziś wieczorem; prawda, Athosie?
— Jak chcesz, — odparł Athos.
Przebili się przez zastęp lokajów, wyszli z pałacu w towarzystwie Bazina, który chcąc okazać ich znaczenie, nie ustawał w niskich ukłonach.
— No cóż, — zapytał Athos Aramisa, gdy już siedzieli