Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/561

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XX
GDZIE DOWIEDZIONE JEST, ŻE W NAJCIĘŻSZYCH NAWET OKOLICZNOŚCIACH, SZLACHETNE SERCA NIE TRACĄ ODWAGI A DOBRE ŻOŁĄDKI APETYTU

Mały oddział, nie spojrzawszy poza siebie, pędził tak szybkim galopem, przebywając wpław małą rzeczkę i zostawiając na lewo miasto Durham. Wreszcie ujrzano lasek i po raz ostatni dano ostrogi koniom, kierując się w tę stronę.
Skoro tylko znikli za zasłoną zieleni, dość gęstą, ażeby ich zakryć przed wzrokiem tych, którzy mogli ich ścigać, zatrzymali się, ażeby odbyć naradę; konie kazano trzymać dwom lokajom, ażeby wypoczęły w siodłach i uprzęży, a Grimauda postawiono na straży.
— Pójdź, przyjacielu mój, niech cię ucałuję — rzekł Athos do d‘Artagnana — tyś naszym zbawcą, tyś prawdziwym bohaterem wśród nas.
— Athos ma słuszność i ja cię podziwiam — rzekł z kolei Aramis, ściskając go w swych objęciach — czegóżbvś ty mógł dokazać, mając nad sobą pana mądrego i dzielnego!
— Teraz — rzekł gaskończyk — wszystko idzie dobrze; przyjmuję dla siebie i dla Porthosa wszelkie ucałowania i podziękowania.
Obaj przyjaciele, gdy d‘Artagnan przypomniał im, co winni również Porthosowi, z kolei i jemu uściskali ręce.
— Teraz — rzekł Athos — należałoby pomyśleć, ażeby wie lecieć na los przypadku, jak jacy szaleńcy, ale ułożyć plan. Co mamy uczynić?