Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ty zabiłeś konetabla Bourbon. Jakże się to stało?
— Jak najprostszym sposobem. Wojsko konetabla niespodziewanie stanęło pod Rzymem, i przypuściło szturm do wałów. Wyszedłem z kilku przyjaciółmi, celem przypatrywania się. Wychodząc, machinalnie wziąłem rusznicę na ramię. Przybywszy na mury, ujrzałem, że nie miałem tam co robić. Szkoda jednak — pomyślałem — abym tu napróżno przychodził. Wtedy kierując rusznicą ku miejscu, gdzie widziałem liczniejszą grupę walczących, zmierzyłem do tego właśnie, co przewyższał wszystkich głową. Skoro upadł, powstała wielka wrzawa sprawiona moim wystrzałem. W istocie, zabiłem Bourbona. On to, jak się później przekonano, wyższym był od wszystkich otaczających.
Podczas gdy Benvenuto opowiadał to zdarzenie z zupełnem lekceważeniem, grono dam i dworzan nieznacznie rozszerzyło się około niego; wszyscy spoglądali z uszanowaniem, przestrachem prawie, na tego bohatera mimo wiedzy.
Sam Franciszek I-szy został przy Cellinim.
— A zatem, mój kochany — odezwał się do niego — widzę, że jeszcze nim mi swój geniusz poświęciłeś, twoje męztwo już mi było użyteczne.
— Najjaśniejszy panie — wesoło odpowie-