Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/791

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jesteś pan słownym jak uważam. W południe Najjaśniejszy Pan ma dopiero podpisać akt ślubny, teraz zaledwie jest po jedenastej. Dozwól mi wytłomaczyć króla; spóźnił się, pan go wyprzedziłeś.
— Nader rad jestem księżno żem wcześniej przybył, ponieważ to mi zjednało zaszczyt pomówienia z nią, sam na sam, zaszczyt o jaki upraszałbym usilnie, gdyby nie przypadek, któremu składam dzięki.
— Dość tego mości Benvenuto, jak uważam przeciwności zmieniły pana w pochlebcę.
— Nie moje osobiste przeciwności. Uważałem zawsze za szczególną cnotę być stronnikiem pokonanych, i na dowód tego proszę pani...
To mówiąc wydobył z pod płaszcza lilię złotą, którą tego rana wykończył za Askania. Księżna krzyknęła z zadziwienia i radości. Nigdy jeszcze tak cudowny klejnot nie przedstawiał się jej oczom, żaden kwiat pochodzący z zaczarowanych ogrodów Tysiąca i jednej nocy, nie olśnił bardziej wzroku Peri.
— A! — zawołała wyciągając rękę do kwiatu — przyobiecałeś mi go wprawdzie Benvenuto, lecz przyznaję, iż nie spodziewałam się ażebyś dotrzymał słowa.