Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/785

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ale nie kocham cię i pragaę tak zostać jak jestem.
— Jeżeli tedy nie chcesz go — odezwał się Benvenuto z najzimniejszą krwią, to on musi umrzeć.
— Ale przecież to ja odmawiam nie on.
— On musi umrzeć — dodał Benvenuto — nikt się nie poszczyci, że mógł mnie obrazić bezkarnie. Czyś gotów Pagolo?
— Katarzyno! — zawołał czeladnik. Katarzyno na miłość Boską zlituj się nademną. Katarzyno ja ciebie kocham. Katarzyno będę ciebie wiecznie kochał! Katarzyno podpisz! Katarzyno oddaj mi twoję rękę, błagam cię na kolanach!
— Dalej Katarzyno! decyduj się prędko — rzekł Cellini.
— A! panie! — rzekła Katarzyna — dla mnie samej, dla mnie która ciebie tak kochałam, dla mnie która o czem innem marzyłam, nie bądź zbyt surowym. Lecz mój Boże! — zawołała niespodzianie trzpiotowata dziewczyna przechodząc ze smutku do śmiechu, spojrzyj-no Cellini jaką ma minę ten biedny Pagolo. O! pozbądź się tej pięknej postaci Pagolo, albo nigdy nie zostanę twoją żoną. O! w istocie, jesteś zbyt śmiesznym w tej chwili.