Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/784

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakto nic z tego nie będzie? — zawołał Benvenuto zdziwiony, jak lew widząc zbuntowanego lisa.
— Nic z tego nie będzie i wolę raczej umrzeć. Zaledwie wyrzekł te słowa, Cellini jednym skokiem stanął już przed nim. Pagolo dostrzegł migot sztyletu, rzucił się w stronę z taką szybkością i tak szczęśliwie, że cios wymierzony zadrasnął mu tylko ramię, sztylet silną ręką wypuszczony utkwił na parę cali w ścianie.
— Zgadzam się na wszystko Cellini — zawołał. Łaski mistrzu. Jestem gotów spełnić twoję wolę, a gdy Benvenuto wyciągnął z trudnością puginał z obicia, pobiegł do stołu, na którym leżał kontrakt, pochwycił z żywością pióro i podpisał. Ta scena tak szybko upłynęła, że Katarzyna nie mogła mieć w niej żadnego udziału.
— Dziękuje ci Pagolo — rzekła ocierając łzy, które obawa wycisnęła z jej oczu i hamując lekki uśmiech; dziękuję ci mój drogi Pagolo za zaszczyt, który chcesz mi wyświadczyć; lecz ponieważ teraz na prawdę mamy się wytłomaczyć, posłuchaj mnie uważnie: Przed chwilą nie chciałeś być moim mężem, teraz ja nie chcę być twoją żoną. Nie mówię ci dlatego ażebym tobą gardziła;