Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/773

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a może i urojenia; wyznała to nie kochając go rzeczywiście; wyznała mając obraz Celliniego w sercu a imię Pagola na ustach.
Zaraz potem pomyślała, że przyjdzie dzień, w którym mistrz znudzony namiętnością nieznaną i bezowocną wróci do niej, a przekonawszy się o jej stałości, pomimo zaleceń w przeciwnym duchu udzielanych, wynagrodzi jej poświęcenie, nie przez małżeństwo, bo biedna dziewczyna pod tym względem straciła wszelką nadzieję, lecz resztą szacunku i litości, które uważała za wskrzeszenie jego dawnego przywiązania.
Podobne myśli zasmucały Katarzynę, zasępiały jej oblicze i pobudzały do wyrzutów.
Wśród milczenia i zanurzenia w myślach, Katarzyna wzdrygnąwszy się nagle, podniosła głowę; lekki szmer dał się słyszeć na schodach i prawie jednocześnie klucz w zamku obrócił się szybko i drzwi się otworzyły.
— Jakim sposobem mogłeś się tu dostać i kto ci dał klucz do mojego pokoju Pagolo? — zawołała Katarzyna powstając. Wiem, że było tylko dwa klucze od tych drzwi: jeden jest u mnie, drugi ma Cellini.
— A! droga Katarzyno — odezwał się ze śmiechem Pagolo — jesteś kapryśną. Raz otwierasz drzwi ludziom, to znów one zamykasz im