Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/602

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pozostawały więc długo w bliskości i odpłacały śpiewem za pożywienie.
Pomiędzy niemi był skowronek, który się tak dalece ośmielił i oswoił, iż wlatał wewnątrz pokoiku i jadał z ręki dziewczyny.
Gdy noce zaczynały być chłodniejsze, pewnego razu dał się pochwycić Blance i złożony na jej łonie, drzemał pomimo odwiedzin Askania i przechadzki wspólnej.
Ów jeniec odwiedził swoję karmicielkę nazajutrz i odtąd co wieczór do niej przylatał.
O świcie zaczynał śpiewać.
Wtedy Blanka dawszy go pocałować Askaniowi, wypuszczała na wolność.
Tak upływały dnie Blanki w głowie posągu.
Dwa tylko wypadki zamieszały tę zwykłą spokojność, było to w czasie odwiedzin prewota.
Raz Blanka przebudziła się nagle usłyszawszy głos ojca; nie było to marzenie, słyszała bowiem Benvenuta mówiącego:
— Pytasz pan co to za olbrzym panie d’Estourville? Jest to posąg Marsa, który Jego królewska mość Franciszek I-szy raczył mi polecić wykonać dla pałacu w Fontainebleau. Jestto małe cacko sześćdziesięcio stopowe, jak widzisz.
— To nader okazałe i piękne dzieło, — odpo-