Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/591

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lini ukończywszy opowiadanie o Stefanie, pogrążył się w zadumie, kochankowie zaś zachowali uroczyste milczenie.
Benvenuto we wspomnieniach swoich niekiedy przerażających, zawsze hałaśliwych, wśród wyrazistych lub dzikich cieni, które pojawiawiały się na drodze jego życia, ujrzał melancholijną i pogodną postać Stefany zmarłej w dwudziestym roku życia.
Askanio ze spuszczoną głową, usiłował przypomnieć sobie wybladłe rysy kobiety, pochylonej nad jego kolebką, przebudzającej go łzami.
Blanka zaś wpatrywała się z rozrzewnieniem w Celliniego, którego inna kobieta, młoda i niewinna jak ona, kochała z zapałem; w owej chwili głos jego wydał się jej tak miłym jak Askania, i pomiędzy tymi dwoma mężczyznami, którzy oba kochali ją miłością rzeczywistą, czuła się instynktowo bezpieczną, jak dziecię na kolanach matki.
I cóż? — zapytał Benvenuto po chwilowem milczeniu. Blanko czy powierzysz się człowiekowi, któremu Stefana powierzyła Askania?
— Tyś moim ojcem; on moim bratem — odpowiedziała Blanka z wdziękiem wyciągając ku nim ręce; bez wahania powierzam się wam obu, ażebyście mnie zachowali dla mojego małżonka.