Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/509

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

też przechodząc przez ogrod może padła zemdlona. Słowem kłamał najniezręczniej.
Cellini przyjmował te brednie z grzecznością właściwą człowiekowi światowemu, nawet posunął uprzejmość do tego stopnia, że udał jakoby się niczego niedorozumiewał; co więcej żałował prewota z całej duszy, upewniając go, iż by się uważał za szczęśliwego, gdyby mógł powrócić córkę ojcu tak tkliwemu i troskliwemu.
Dał do zrozumienia, że zbiegła postąpiła sobie najniegodniej opuszczając dom rodzicielski i powinna wrócić niebawem, jeżeli pragnie pozyskać przebaczenie.
Zresztą, na dowód szczerego zajęcia się, ofiarował osobiście służyć panu d’Estourville w przetrząśnieniu nietylko wielkiego Nesle, lecz wszędzie gdzie tylko ten zechce.
Prewot prawie przekonany i wruszony pochwałami, tem bardziej, że na nie niezasługiwał, rozpoczął pod przewodnictwem Benvenuta ścisły przegląd swojej dawnej posiadłości, której znał wszystkie zakątki i tajne kryjówki.
Nie pominął żadnych drzwi, którychby nie popchął, szafy którejby nie otworzył, a nawet śmietnika, na który niby z niechcenia rzucił okiem. Poczem zwiedziwszy wszystkie zakąty zamku,