Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/478

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

puścić w niepamięć. Odtąd Blanko jestem tylko twoim przyjacielem, przepraszam, mylę się, chcę być więcej... bo ojcem twoim. Reszta była snem.
Teraz pomówmy o tem jak należy postąpić, jak zapobiedz grożącemu niebezpieczeństwu.
— Słyszałem wprawdzie jakie zamiary układaliście pomiędzy sobą, lecz jesteście zbyt młodzi i nie macie prawie wyobrażenia o stosunkach światowych. Chcecie się prostodusznie i bezbronnie poddać kolejom losu, macie nadzieję zwyciężyć złośliwość, żądzę zysku i dostojeństw, te gwałtowne namiętności, dobrocią i niewinnością; żal mi was dzieci... Co do mnie, na waszem miejscu starałbym się okazać silnym, przebiegłym i nieubłaganym. I nie dziw, ja nawykłem do burzliwych kolei życia, wy zaś stworzeni jesteście do szczęścia i ciszy, moje piękne anioły, będę więc czuwał abyście spełnili przeznaczenie wasze.
— Askanio, gniew nie zmarszczy twego białego czoła, Blanko cierpienia nie zmienią pogodnych rysów twojego oblicza. Wezmę cię na ręce piękna paro ze słodkiem spojrzeniem, i z wami przebywać będę wszelkie zawady na drodze życia, i nie złożę was dopóki nie zapewnię trwałego szczęścia, a obraz ten stanowić będzie radość moję. Przedewszystkiem zaś potrzeba ażebyście nieograniczenie mi zaufali; mam swój właściwy spo-