Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zostawiemy jego starszemu bratu panią Dyanę i Paryż. Lecz z sobą zabierzemy wraz z naszym Karolem, dach Paryża. Dwór tam będzie gdzie ja będą i ty panie Montbrion, będziemy posiadali wielkich malarzy jak Primaticcio, rozkosznych poetów jak Klemens Marot, który w tej chwili tam w kąciku porusza się nic nie mówiąc, niezawodny dowód, że chciałby nam powiedzieć jakie wiersze swoje. Ci wszyscy ludzie w głębi są bardziej próżni niż interesowani, bardziej chciwi sławy niż pieniędzy. Nie ten, który mieć będzie większe bogactwa, lecz ten, co trwalsze i silniejsze udzieli im pochwały, posiadać ich będzie, a ten co ich mieć będzie, zawsze zostanie wielkim, ma się rozumieć, że najmniejsze miasteczko blaskiem odbije gdzie oni zajaśnieją. Delfin lubi tylko turnieje, a więc niech sobie zatrzyma dzidy i miecze, my zaś pochwycimy pióra i pędzle. O bądź spokojny panie Montbrion, nigdy nie dozwolę przodować pani Dyanie, owej królowej w perspektywie. Niech sobie cierpliwie oczekuje korony od czasu i przypadku, ja sobie moją dwukrotnie utworzę. Co mówisz o księstwie Medyolańskiem? Tam byłbyś nie bardzo oddalonym od swoich przyjaciół Genewskich, albowiem dobrze mi wiadomo, że nowe nauki Niemiec nie są ci obojętnemi. Cicho! pomówimy jeszcze o tem, a dowiesz się rzeczy, które cię bar-