Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz naprzód posłuchajcie, dodała: Jeżeli wymówicie jedno słówko ściągające się do tego coście tu widzieli i słyszeli, głową za to przypłacicie. Idźcie!...
Lokaje drżący ukłonili się i podnosząc lekko Askania, zanieśli go do wskazanego pokoju.
Pozostawszy sama z prewotem i wicehrabią de Marmagne, milczącymi świadkami jej zniewagi, pani d’Etampes zmierzyła ich, szczególniej ostatniego, spojrzeniem pełnem wzgardy, lecz powściągnęła natychmiast to poruszenie.
— Mówiłam więc, wicehrabio — wyrzekła z goryczą lecz spokojnie — mówiłam więc, że rzecz, o której wspominaliście była ważną, lecz mniejsza o to, nie zastanowiłam się nad tem dostatecznie. Zdaje się, że dosyć mam władzy, na dosięgnięcie winowajcy. Król tą razą raczyłby ukarać, bezwątpienia, lecz ja sama chcę się pomścić. Kara wyjawiłaby zniewagę; zemsta ją pokryje. Mieliście panowie zimną krew, wstrzymać się z tą zemstą aby jej na jaw nie wydać, ja pochwalam to, lecz radzę wam także, nie dać się zupełnie jej wymknąć; tak postąpcie sobie, ażebym nie potrzebowała udawać się z tem do kogo innego. Wicehrabio de Marmagne, trzeba ci wyraźnych słów. Zaręczam ci za równąż bezkarność