Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

odwracania głowy, w poruszeniach żywych, wymownych a nawet w niedbałej postawie, jaką przybrał przy wejściu Askania, przebijała się siła i dzielność.
Lew spoczywający lwem dla tego być nie przestaje.
Co do Katarzyny i ucznia zajętego rysowaniem, ci tworzyli między sobą najwyraźniejszy kontrast.
On był ponury, milczący, czoła wązkiego i już pokrytego zmarszczkami, oczu w półzamkniętych, ust ściśnionych; ona wesoła jak ptaszek, pogodna jak kwiat; powieki jej dozwalały zawsze widzieć oko najzłośliwsze w świecie, a usta pokazywały bez ustanku bielutkie ząbki.
„Uczeń, usunięty w kąt, powolny i słabowity, zdawał się oszczędzać swoich poruszeń; Katarzyna chodziła, biegała, kręciła się, nie zostając sekundy na jednem miejscu, tyle ta organizacya młoda i żywa, potrzebowała ruchu w braku wzruszeń.
Dla tego to była ona rozweseleniem całego domu; żywa, z głosikiem czystym i mocnym jak skowronek, wiodła z zupełnem zaniedbaniem i nieprzewidywaniem to życie, w które zaledwie wstępowała.
Zresztą, pełna powabów i wdzięku, Katarzy-