Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w których dusza dostaje się w nową sferę, które zawierają dwadzieścia lat w jednej minucie i których wspomnienie trwa przez życie całe.
Tych dwoje pięknych dzieci, stworzonych prawie jedno dla drugiego i które oddawna do siebie należały, potrzebowało tylko podać sobie ręce dla złączenia się, a zdawało się, że była pomiędzy niemi przepaść, która ich rozdzielała.
Po kilku chwilach Blanka podniosła głowę.
— Płaczesz pan — zawołała głosem mocniejszym niż jej wola.
— Nie płaczę — odpowiedział Askanio upadając na ławkę, lecz niosąc ręce do twarzy, odjął je zwilżone łzami. Prawda — rzekł — płaczę.
— I czego? co ci jest? Przywołam kogo. Czy cierpisz?
— Cierpię z powodu jednej myśli.
— Jakiej?
— Myślę, że lepiej by może było dla mnie gdybym był umarł owego dnia.
— Umrzeć! Ileż lat masz panie, że mówisz o śmierci?
— Dziewiętnaście, lecz wiek nieszczęścia powinienby być wiekiem śmierci!