Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Perrine kochała szczerze Blankę, pomimo więc obawy, postanowiła jej towarzyszyć.
Obiedwie wychodziły z tłumu gdy Askanio i Jakób Aubry znikali za murem.
Teraz łatwo pojąć zamiar Benvenuta.
Skoro tylko ujrzał dwie kobiety zbliżające się ku pałacowi, sam postąpił naprzeciwko nim i podając grzecznie rękę Blance:
— Nie lękaj się pani niczego — rzekł — a jeżeli zechcesz przyjąć moje ramię, sam zaprowadzę cię do twojego ojca.
Blanka wahała się, lecz pani Perrine chwytając rękę znajdującą się z jej strony, a którą Benvenuto zapomniał jej ofiarować:
— Przyjmij, moja droga — rzekła — nie odrzucajmy protekcyi tego szlachetnego rycerza. Patrz, patrz, oto pan prewot wychyla się z za muru, o nas zapewne niespokojny.
Blanka przyjęła rękę Benvenuta i wszyscy troje zbliżyli się na dwa kroki od drzwi.
Tam Cellini zatrzymał się i przytrzymując pod każdem ramieniem ręce Blanki i pani Perrine:
— Panie prewocie! — rzekł głośno — oto twoja córka pragnie wrócić do domu, spodziewam się, że otworzysz jej drzwi, chyba że chcesz pozostawić w ręku nieprzyjaciół ten prześliczny zakład.