Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bywał marzyć obok tych wysokich murów, które go oddzielały od kochanki.
Lecz ani razu nie próbował ani otwarcie, ani skrycie, dostać się do zabronionych mu miejsc.
Było w nim jeszcze to dziewicze poszanowanie, co broni kobietę kochaną przeciwko tej samej miłości, której by się później obawiać musiała.
Lecz pomimo to, Askanio przy codziennej swej pracy, czynił rozmaite niedorzeczne zamiary, nie licząc tych, które tworzył podczas rannych i wieczornych przechadzek, lub wśród snów niespokojnych.
Te marzenia odnosiły się szczególniej do dnia, którego obawiał się z początku a teraz z takiem upragnieniem wyglądał, dnia, w którym Benvenuto miał się stać panem pałacu Nesle, gdyż Askanio znał swego mistrza i wiedział, że cała ta jego pozorna spokojność była jak wulkan, który przysposabia wybuch.
Ten wybuch Cellini zapowiedział na przyszłą niedzielę; Askanio nie wątpił więc wcale, że w następną niedzielę Cellini spełni swój zamiar.
Lecz zamiar, o ile mógł sądzić podczas swoich przechadzek około pałacu Nesle, nie przyjdzie do skutku bez przeszkody; Askanio spostrzegł w pałacu Nesle wszystkie oznaki przygotowań do wojny.