Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

natychmiast uważała za zbrodnie i za które na kolanach błagała Boga o przebaczenie.
To znowu zamierzała rzucić się do nóg Franciszka I-go.
Lecz słyszała z boku, że w okoliczności daleko okropniejszej, ta sama myśl przyszła Dyanie de Poitiers, i że ją, przypłaciła honorem.
Pani d’Etampes mogła ją także protegować i ocalić gdyby chciała.
Lecz czy zechce? czy nie wysłucha z uśmiechem skarg dziecięcia? Ten uśmiech pogardy i żartu widziała już na ustach swego ojca, gdy błagała go, aby ją zostawił przy sobie, a ten uśmiech sprawił jej niewypowiedzianą boleść.
Blanka więc do Boga tylko uciec się mogła; dlatego też sto razy klękała przed modlitewnikiem, zaklinając Najwyższego, aby zesłał jej pomoc przed upływem trzech miesięcy, które ją oddzielały jeszcze od nienawistnego narzeczonego lub jeżeliby wszelka pomoc ludzka była niepodobną, ażeby mogła się przynajmniej złączyć ze swoją matką.
Co do Askania, ten niemniejszych doznawał cierpień, jak jego kochanka.
Dwadzieścia razy od chwili, gdy wzbroniono mu wstępu do pałacu Nesle, rano gdy nikt jeszcze nie wstał, wieczorem gdy już wszyscy spali, przy-