Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W imieniu króla! — zawołał ogrodnik — Jezus Marya! czyż król chce nam go odebrać?
— Być może! — odpowiedział Askanio.
— Lecz cóż by to miało znaczyć?
— Pojmujesz, mój przyjacielu — rzekł Askanio z godnością — że nie obowiązany jestem tłomaczyć się tobie.
— To prawda. Z kim że więc pan chcesz mówić?
— Czy jest pan prewot? — zapytał Askanio, który wiedział bardzo dobrze, że go w Nesle niema.
— Nie, panie, jest w Chatelet.
— Któż go więc zastępuje w nieobecności?
— Jego córka, panna Blanka.
Askanio uczuł, że się zarumienił aż po uszy.
— A potem — mówił dalej ogrodnik — jest tak że pani Perrine. Czy pan chcesz mówić z panią Perrine, czy z panną Blanką?
Zapytanie było bardzo proste a jednak spowodowało straszliwą walkę w duszy Askania.
Otworzył usta chcąc powiedzieć, że z panną Blanką chce się widzieć, a jednak jakby słowa tak śmiałe nie chciały mu przejść przez gardło, zażądał pani Perrine.
Ogrodnik, który nie domyślał się, że jego zapytanie, które uważał za bardzo proste, sprawiło