Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gły i powinny, w owej epoce sztuk pięknych, załagodzić bardzo wiele rzeczy.
Tym więc sposobem, prewot (przypuszczając tylko, iż rzeczy tak się załatwią), pozostałby jeszcze dłużny mistrzowi Benvenuto, który był tak wspaniałomyślny, że jeżeliby pan d’Estourville postąpił sobie grzecznie, Askanio był pewien, że mistrz Benvenuto pokazałby się po królewsku.
Przybywszy na koniec ulicy Świętego Marcina, Askanio uważał siebie jako posłańca pokoju, wybranego przez Pana dla zachowania dobrego porozumienia pomiędzy dwoma mocarstwami.
Atoli pomimo tego przekonania, Askanio, który rad był, (niewytłomaczone dziwactwo kochanków) że nadłoży nieco drogi, zamiast przeprawić się przez Sekwanę, udał się bulwarem i przeszedł rzekę przez most au Moulins.
Może też obrał tę drogę dla tego, że tędy szedł wczoraj za Blanką.
Wreszcie, cokolwiek bądź spowodowało go do tego kroku, mniej więcej w dwadzieścia minut znajdował się przed pałacem Nesle.
Lecz skoro już tam przybył i ujrzał drzwi pałacu, któremi miał wejść, skoro spostrzegł prześliczny pałacyk gotycki, ukazujący śmiałe wieżyczki po nad murem, gdy pomyślał, że po za temi żaluzyami na pół przymkniętemi dla gorąca,