Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/597

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XXXVII
OJCIEC CLOUIS I SKAŁA CLOUISE, CZYLI JAK
PITOUX ZOSTAŁ TAKTYKIEM I NABRAŁ PO-
STACI SZLACHETNEJ

Pitoux biegł tak przez pół godziny, zagłębiając się coraz więcej w najgęstszą i najdzikszą część lasu.
Tam, przyciśnięta i oparta o skałę wśród drzew trzystuletnich, stała chatka zbudowana trzydzieści pięć czy czterdzieści lat temu. Mieszkała w niej osobistość, umiejąca dla własnej korzyści otoczyć się tajemnicą. Ta chatka w ziemię zapadła, podobna do siedzib cygańskich, zdradzała się czasem przed okiem niebieskawym dymem z dachu wychodzącym. Zbudowana z drzewa i gałęzi, dla odświeżenia powietrza i wpuszczenia światła, miała w górze zrobioną dziurę.
Inaczej nikt, oprócz myśliwych i wieśniaków z okolicy nie odgadłby, że ta chatka była mieszkaniem człowieka.
Tam jednak od lat czterdziestu żył dymisjowany gwardzista, któremu książę Orleański, ojciec Ludwika Filipa pozwolił mieszkać w lesie, nosić mundur i codzień wystrzelić raz jeden do królików lub zajęcy.
Ptaki i gruby zwierz należały do wyjątków.
Poczciwy człowiek miał w owej epoce lat sześćdziesiąt dziewięć, zwano go naprzód Clouis, potem wskutek starości ojcem Clouis.
Od jego imienia ogromna skała, do której chata była przyczepiona, nazywała się skałą Clouise.
Raniony pod Fontenoy, wskutek rany uciętą miał nogę.
Dlatego uwolniony ze służby, otrzymał od księcia Orleańskiego przywileje o którychśmy mówili.