— Widziałem małpę na jarmarku w Villers-Cotterets.
Małpa ta mustrowała się, ale zapewne jako małpa, czyniła to nieprawidłowo.
— A!... — zawołał nagle, co za myśl!...
I natychmiast zaczął biec w przestrzeń, gdy go jakaś uwaga zatrzymała.
— Moje zniknięcie zdziwiłoby... rzekł, uprzedzę więc moich ludzi.
I otwierając drzwi, zawołał Klaudjusza i Dezyderjusza, a te im powiedział słowa:
— Naznaczcie na pojutrze pierwszy dzień ćwiczeń.
— Dlaczego nie na jutro?... — zapytała razem starszyzna.
— Bo jesteście zmęczeni, ty i sierżant — odparł Pitoux — i że nim nauczę żołnierzy, muszę nauczyć wodzów. Zresztą — dodał surowo — przyzwyczajcie się słuchać nie robiąc uwag.
Podwładni skłonili się z uszanowaniem.
— Dobrze!... — rzekł Pitoux — naznaczcie ćwiczenia na pojutrze o czwartej rano.
Dwaj oficerowie ukłonili się na odchodnem, a ponieważ godzina była dziewiąta, poszli spać.
Pitoux czekał, aż odejdą. Potem, kiedy skręcili na rogu idąc do siebie, dotarł w przeciągu pięciu minut do najciemniejszej i najgęstszej puszczy leśnej.
Zobaczymy jaka była zbawienna myśl Ludwika.
Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/596
Wygląd
Ta strona została skorygowana.