Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/579

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Niezdolny jestem do tego, księże dobrodzieju, niezdolny!
Pitoux z ręką na zasuwce, nie liczył już karabinów, ale ilość rzemienia dyscypliny.
— Zatem księże Forter, odmawiasz wydania strzelb?
— Odmawiam!...
— Po raz pierwszy?
— Odmawiam!...
— Po raz drugi?
— Odmawiam.
— Po raz trzeci?
— Odmawiam!...
— No to — rzekł Pitoux, trzymaj je pan sobie!
I szybkim ruchem zemknął przez drzwi otwarte, nie tak szybko jednak, aby świszczące rzemienie dyscypliny nie dotknęły łydek zdobywcy Bastylji, który aż jęknął z bólu.
Na ten krzyk wybiegło kilku sąsiadów, i z wielkiem zdziwieniem zobaczyli, że Pitoux z kaskiem i mieczem uciekał, a ksiądz Fortier stał na progu z dyscypliną w ręku, niby anioł z ognistym mieczem u wrót raju.