Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/523

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

guta, skoczyłby jej przez głowę i uciekł z chlebem — ale kask i miecz zmieniły Ludwika.
Zamiast uciekać przed ciotką, uścisnął ją z wdzięcznym uśmiechem dwiema rękami, które opatrzone chlebem i potrawką, skrzyżowały się na plecach starej panny.
Uczyniwszy to, co sobie za obowiązek poczytywał, odetchnął pełną piersią i powiedział:
— A więc, tak ciotko Anielo, to ten twój biedny Pitoux!...
Nieprzyzwyczajona do uścisku, ciotka Aniela sądziła, że Pitoux chce ją udusić, jak Herkules dusił Anteę.
Odetchnęła więc swobodniej, gdy się wolną uczuła.
Dlaczego jednak, pomyślała sobie, Pitoux nie okazał uwielbienia na widok koguta?
Nietylko był więc niewdzięcznym, ale był także gburem.
Uderzyło to jeszcze ciotkę Anielę, że gdy ona siadała na skórzanym fotelu, Pitoux nie śmiał przykucnąć na żadnym z kulawych stołków, tymczasem teraz rozsiadł się w owym fotelu, postawił półmisek na kolanach i zabrał się do jedzenia.
W potężnej prawicy trzymał kozik o szerokiem ostrzu, w drugiem ręku kawał chleba szeroki na trzy palce, a długi na sześć cali, którym jak miotłą ryż z półmiska zamiatał, gdy nożem mięso na chleb popychał.
Rezultatem pracy było, że po upływie kilku minut ukazało się dno niebiesko-białe miski, niby kamienie po odpływie morza.
Niepodobna opisać strasznej rozpaczy ciotki Anieli.
Nie była w stanie krzyknąć nawet.
Pitoux uśmiechał się tak czarująco, że krzyk zamarł na ustach starej panny.
I ona próbowała się uśmiechnąć, aby przekląć straszne zwierzę, zwane głodem, które we wnętrznościach siostrzeńca jej zamieszkiwało.
Ale zgłodzone wnętrzności Ludwika głucho milczały.
Ciotka zapłakała.
Sprawiło to Pitoux przykrość, ale jeść nie przestał bynajmniej.
— O!... o!... — rzekł — ty ciotko płaczesz z radości, cieszysz się tak z mojego przybycia, dziękuję, ciociu ukochana, serdecznie ci dziękuję;...
I znowu zajadać zaczął.