Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/453

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Królowa nie widziała powodu odmawiać gościnności wojskowym flandryjskim.
Oddała salę widowisk, w której miano na ten dzień urządzić podłogę, aby było więcej miejsca dla żołnierzy i ich gości.
Królowa musi być gościnna dla szlachty francuskiej. Jest już sala jadalna, ale brak salonu, dodała więc salon Herkulesa.
We czwartek, pierwszego października, daną będzie ta uczta, która tak się okropnie zaznaczy w historji zaślepień władzy królewskiej.
Król był na polowaniu.
Królowa zamknęła się u siebie smutna, zamyślona i zdecydowana nie słuchać brzęku szklanic ani głosów.
Syna trzymała w objęciu. Andrea była przy niej.
Dwie kobiety pracowały w narożniku pokoju.
Powoli wchodzili do zamku oficerowie umundurowani, o kitach i zbrojach błyszczących. Konie rżały w stajni, muzyki: — flandryjska i gwardyjska napełniały harmonją powietrze.
Przy kratach Wersalu tłum blady, ciekawy, skrycie niespokojny, śledził, rozbierał i dawał zdanie o uciesze i muzyce.
Przez drzwi otwarte, powiewami nakształt podmuchów dalekiej burzy, wylatywały razem z odgłosami wesołości — zapachy uczty.
Wielka to była nieroztropność dać oddychać zapachem mięsa i wina ludowi zgłodniałemu, pozwolić ludowi ponuremu — oddychać cudzą radością i nadzieją.
Uczta ciągnęła się spokojnie; wstrzemięźliwi i pełni szacunku oficerowie, rozmiawali cicho i pili umiarkowanie. Przez pierwszy kwadrans plan zamierzony z góry, wykonywał się jak należy.
Podano drugie danie.
Pan de Lusignan, pułkownik pułku Flandryjskiego, wstał, proponując cztery zdrowia: króla, królowej, delfina i rodziny królewskiej.
Cztery okrzyki wzbiły się pod sklepienia i uderzyły o uszy smutnych widzów nazewnątrz.
Teraz wstał jakiś oficer. Był to człowiek wielce rozumny i odważny, człowiek o zdrowym rozsądku, który przewidywał skutek tego wszystkiego, człowiek szczerze