Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/422

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XIII
BILLOT SPOSTRZEGA, ŻE DROGI REWOLUCJI
NIE SAMEMI WYSŁANE SĄ RÓŻAMI

Billot, który wraz z Pitoux we wszystkich sławnych triumfach uczestniczył, począł spostrzegać gorycz na dnie kielicha.
Kiedy go orzeźwił chłód rzeki, rzekł doń Pitoux:
— Panie Billot, ja żałuję Villers-Cotterets; a pan?
Te słowa, będące wyrazem cnoty i pokoju, obudziły Billota i dały mu tyle siły, że przecisnął się przez tłum i oddalił się od tej jatki.
— Chodź — rzekł do Pitoux — masz słuszność.
Postanowił iść do Gilberta, mieszkającego w Wersalu, który, nie wróciwszy do królowej od podróży króla, stał się prawą ręką Neckera przywróconego do ministerjum i zaniechał romansu własnego życia dla historji narodu.
Pitoux towarzyszył mu jak zawsze.
Obu wprowadzono do gabinetu, gdzie pracowały doktór.
— Doktorze — rzekł Billot — wracam na wieś.
— A to dlaczego? — spytał Gilbert.
— Bo nienawidzę Paryża.
— A! rozumiem — rzekł zimno doktór — masz go dosyć.
— Jestem znękany.
— Nie lubisz już rewolucji?
— Chciałbym ujrzeć jej koniec.
Gilbert smutnie się uśmiechnął.
— To zaledwie początek — rzekł.
— O! — westchnął Billot.
— Dziwi cię to, Billocie? — spytał Gilbert.
— Mnie dziwi pańska zimna krew.