Strona:PL Dumas - Anioł Pitoux T1-2.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nauczyłam. Przyjaźń waszej królowej przynajmniej posłuży ci do czegoś, bardzo mnie to cieszy.
A zwracając się do hrabiny Julji, rzekła.
— Nie chcę was rozłączać, kochana hrabino. Ty pragnęłaś zostać, i ja tę ofiarę cenię. Ale lękając się o ciebie, chcę, ażebyś wyjechała, i rozkazuję ci to uczynić.
I zamilkła, zdławiona wzruszeniami, których, pomimo całego heroizmu, byłaby zapewne nie miała siły powściągnąć, gdyby w tej chwili nie zabrzmiał był w uszach głos króla, który nie brał udziału żadnego w tem, cośmy opowiedzieli. Jadł właśnie deser.
— Ktoś przybył do pani — rzekł król — dają pani znać.
— Ależ, Najjaśniejszy Panie — zawołała królowa, odrzucając wszelkie inne uczucia prócz godności królewskiej — wszak masz najprzód wydać rozkaz. Najjaśniejszy Panie, zostały tu tylko trzy osoby i te mianowicie, których potrzebujesz: pan de Lambesq, pan de Bezenval i pan de Broglie. Rozkazy! Najjaśniejszy Panie! wydaj rozkazy!
Król spojrzał ociężale i widocznie się wahał.
— Ci więc myślisz o tem wszystkiem, panie de Broglie? — zapytał.
— Najjaśniejszy Panie — odpowiedział stary marszałek — jeżeli Wasza Królewska Mość wojsko usunie z oczu Paryżan, powiedzą, że Paryżanie je pobili. Jeżeli Wasza Królewska Mość zostawi je, trzeba, ażeby wojsko pobiło paryżan.
— O! to dobrze powiedziane! — zawołała królowa, ściskając rękę marszałka.
— Dobrze powiedziane! — potwierdził pan de Benzeval.
Tylko książę de Lambesq poprzestał na kiwnięciu głową.
— Więc cóż? — zapytał król.
— Rozkazuj, Najjaśniejszy Panie! marsz! — wyrzekł marszałek.
— Tak... marsz! marsz! — wykrzyknęła królowa.
— Ha! skoro wszyscy chcecie, niech wojsko maszeruje! — wyrzekł król.
W tejże chwili podano królowej list, który zawierał, co następuje: