Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/462

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W swéj młodzieńczéj niewinności Filip zachował zwyczaj trzymania kobiety do usług.
Filip był w gabinecie; dwie ręce jego wspierały się na biurku, głowa między dwiema rękami spoczywała; a palce obu rąk zapuściły się w gęste włosy aż po same ich korzenie: Filip rozbierał trudne pytanie o mur graniczny.
Tłusta służąca nie uważała wcale za rzecz potrzebną spytać się o imię przybyłego gościa, ale idąc przed nim, otworzyła drzwi gabinetu, oznajmując go temi prostemi wyrazy:
— Proszę pana, jakiś pan prosi pana.
Filip podniósł głowę, i westchnął, co jasno dowodzi, że w sprawie o własność więcéj jest daleko czucia, niżby kto sądził na pierwszy rzut oka; spostrzegłszy dawnego przyjaciela, zawołał zadziwiony:
— Ach! to ty. O! mój drogi Amory jakże kontent jestem, że cię widzę.
Ale Amory był nieczuły na te oznaki przywiązania i zimno i surowo rzekł:
— Czy wiesz co mię do ciebie sprowadza panie Filipie?
— Nie wiem doprawdy, ale to wiem dobrze,