Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pomówić z nim o tém wszystkiem, poważnie, szczerze, tak, jak na jego miejscu mówił by sam p. d’Avrigny.
A tymczasem, nie raz ale dziesięć razy będzie przejeżdżał tamtędy, aby upewnić się, że to jest Filip w saméj rzeczy.
Kiedy się to dzieje z Amoryrn i Rudolf z swéj strony doświadczał pewnego rozdrażnienia mózgowego, i robił także swoje uwagi i badał.
Z początku dziwił się nie mało nagłym zmianom temperatury niewieściwego barometru; następnie uważał wszystko z głębokością i przenikliwością dyplomaty. Nareszcie w ostatnich dniach maja, stryj jego, który był widział jak on coraz więcéj wchodził w łaskę Antoniny i sądził, że teraz jest u zenitu jéj względów, spytał go, w jakich z nią był naprawdę stosunkach?
Doprawdy, mój kochany stryju, rzekł Rudolf, jeżeli podróż moja miała jedynie ten cel, abym pojął żonę z ulicy Angouleme, to zdaje mi się doprawdy, że kilka set mil zrobiłem zupełnie napróżno. W każdym razie, oświadczam Ci, mój stryju, że dość by mi łatwo przyszło wyrzec się takiej Isabelli, pod której oknami codziennie wzdy-