Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/374

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chciałam smucić wuja odmową z méj strony, ale życie moje zanadto przesiąkło goryczą, abym się mogła odważyć sprzęgnąć je z inném jakiem życiem. Czyż mogę zrobić lepszy użytek z tego majątku, jak powierzając go tobie Amory? Niech więc on służy szlachetnym dobrodziejstwom albo rozumnej ambicyi. W lepsze ręcę, jak twoje, bracie mój, oddać go nie mogę — a ja....
Ale teraz nie o mnie chodzi ale o ciebie.
Tobą zająć się pragnę; pragnę wynaleźć wyrazy jakie, dowody — coby przekonały ciebie. Ty nie myślisz już o śmierci? — prawda? To byłoby okropnie — to byłaby zbrodnia! — Wuj mój — dobiega kresu dni swoich — a ty dopiero żyć zaczynasz. Ja nie wiem, mój Boże, ja nie mam zapewne dosyć wiadomości w tych rzeczach, ale mi się wydaje, że między twoim losem i jego wielka zachodzi różnica, i między twemi i jego obowiązkami.
Ty nie możesz już kochać — to prawda; ale ciebie wreszcie kochać mogą; a w istocie błogo być musi — być ukochanym. — Nie umieraj Amory, nie umieraj; — myśl o Magdalenie wiecznie; ale kiedy jesteś nad oceanam patrz nań i porównaj