Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i zachowywać towarzyską grzeczność, ty możesz tańczyć, ile ci się tylko podoba; pozwalam ci, byle ci się nie zanadto podobało znowu i byłeś czasami zechciał pozostać chwil kilka koło mnie, i podzielić się ze mną tą bierną rolą, na jaką mię mądrość lekarska i troskliwość ojcowska skazuje.
— O! kochana Magdaleno, dziękuje ci, miljon razy dziękuję, rzekł p. d’Avrigny.
— Jesteś nieoceniona, i ja kocham cię do szaleństwa, rzekł jéj pocichu Amory.
Służący właśnie oznajmił, że pierwsze powozy zajechały na podwórzec. Czas więc było zejść do salonu. Ale Magdalena kazała przedewszystkiem poprosić Antoniny do siebie. Ledwo wyrzekła słowo i objawiła życzenie, zasłona uniosła się lekko i Antonina weszła. A oczy jéj jeszcze były czerwone, chociaż uśmiech śmiał się na ustach.
— Ach! moja biedna siostro ukochana! rzekła jéj Magdalena biegnąc ku niéj, gdybyś ty wiedziała.....
Antonina nie data jéj dokończyć, ale zarzuciwszy ramiona koło szyi jéj, tłumiła pocałunkiem każde słowo, które Magdalena wyrzec chciała.