Strona:PL Dumas - Amaury.djvu/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jesteśmy zupełnie szczęśliwi. Bo i jakże mogłoby być inaczej? Ja Cię kocham, jestem kochany od ciebie, a za miesiąc będziemy połączeni na wieki. I czegóżby więcéj mogło żądać dwoje wybranych, którymby Bóg pozwolił urządzić życie wedle własnéj ich woli?
— O! ja wiem dobrze, że ty mi to wszystko przebaczysz; ale Antonina, moja Antonina, z którą się tak niegodziwie obeszła!...
— I ona nie ma urazy do ciebie, moja ukochana Magdaleno, ręczę ci za to. E! mój Boże, czyż każdy człowiek nie ma w snem życiu chwil nudy i smutku? Nie męcz się więc tém wcale, proszę cię na wszystko; deszcz, burza, chmurka co się przemknie po niebie, wszystko to wywiera niekorzystny czasem wpływ na nas, którego sami wytłumaczyć nie umiemy, i staje się przyczyną nagłéj zmiany temperatury w nas moralnéj. Chodź, chodź mój drogi opiekunie, mówił daléj Amory postrzegłszy wchodzącego p. d’Avrigny, chodź! powiedz jéj, że my wszyscy zanadto jesteśmy przekonani o dobroci jéj serca, abyśmy się mieli obrażać jakim jéj kaprysem, albo się niepokoić chwilą nieusposobienia.