Strona:PL Dumas - Życie jenerała Tomasza Dumas.djvu/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzymał do chrztu; jeżeli on dostanie chłopca, to ja z tobą będę mu w kumy. No teraz zgoda, nie płacz już i pozwól nam mówić o interesach, a obracając się do Dermoncourta:
— Panie Dermoncourt, rzecze, dowiedziałeś się z rozmowy téj celu naszéj wyprawy; cel ten nikomu nie jest wiadomy. Niechaj wyraz Egipt nie przejdzie przez twoje usta — pojmujesz zapewne ważność tajemnicy w takiéj okoliczności.
Dermoncourt okazał znakiem, że będzie niemym jak Pitagorejczyk.
Józefina pocieszyła się, a nawet, jeżeli mamy wierzyć Bourriennowi, bardzo się pocieszyła.
Dnia 15 maja ojciec mój znów był u Bonapartego; dzień wyruszenia naznaczony był na 19.
Zastał Bonapartego zabierającego się do dyktowania Bourriennowi.
Chciał więc cofnąć się przez dyskrecją.
— Nie szkodzi, nie szkodzi, wolał Bonaparte, wnijdź, nie masz tu tajemnicy dla ciebie.
I położywszy rękę na ramieniu olbrzyma:
— Co mi się podoba u ciebie, Dumas, rzecze, to nietylko odwaga niezaprzeczona, ale rzadka ludzkość. Wiem, że Collot-d’Herbois chciał