Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Twoje palce są skurczone i skupione razem, a na tamtym odcisku widać wyraźnie każdy palec zosobna.
— Właśnie. O to głównie chodzi. Zapamiętajże sobie tę różnicę. A teraz, czy byłbyś łaskaw dojść tam do okienka w dachu i powąchać drewnianą framugę? Ja pozostanę tutaj, bo mam tę chustkę w ręku.
Zrobiwszy, jak mi polecono, uczułem niezwłocznie silną, ostrą woń.
— Tam właśnie postawił nogę, wychodząc. Jeśli ty możesz go tym śladem wytropić, myślę, że i Toby nie będzie miał żadnych trudności. A teraz zbiegnij na dół, odwiąż psa i przyjrzyj się sztukom Blondina.
Wyszedłem przed dom, a Sherlock Holmes wdrapał się na dach; widziałem go, jak, niby olbrzymi żuk świecący, suwał się zwolna wzdłuż krawędzi. Znikł mi z oczu po za kominami, lecz po chwili ukazał się ponownie, a potem znów zniknął ze strony przeciwnej. Obszedłem dom dokoła i ujrzałem go siedzącego na rogu, przy rynnie.
— To ty, Watsonie? — krzyknął.
— Tak.
— To tutaj. Co to tam czarnego na dole?
— Beczka do wody.
— Odwrócona dnem do góry?

88