Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łach. Leżą tam, panie, tylko je zabrać. Ale to kiepska sprawa, bo istotny właściciel pozbawiony jest wszelkich praw, ztąd też nie może mieć żadnej własności, tak, że ten skarb należy do pierwszego lepszego.
„— Do rządu, Smallu — wyjąkał — do rządu.
„Ale powiedział to z wahaniem; odczułem, żem go złapał.
„— A więc pan major sądzi, że powinienem zawiadomić gubernatora generalnego? — zapytałem spokojnie.
„— Powoli, powoli, trzeba się namyślić, bo inaczej możesz później żałować. Opowiedzno mi, zkąd ten skarb pochodzi.
„Opowiedziałem mu całą historję, z małemi zmianami, tak, żeby nie mógł poznać miejscowości. Gdym skończył, major stał milczący i zamyślony. Po drżeniu ust poznałem, że w duszy jego odbywa się walka.
„— To bardzo ważna sprawa, Smallu — rzekł w końcu. — Nie mów ani słowa nikomu, a ja się z tobą wkrótce zobaczę.
„We dwa dni później major, z przyjacielem swoim, kapitanem Morstanem, zaopatrzeni w latarnie, przyszli do mojej chaty śród ciszy nocnej.
„— Chcę, żebyś sam powtórzył kapita-