Strona:PL Doyle - Znak czterech (tł. Neufeldówna, 1922).pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skórze. Wolałbym kulkę Martiniego, gdyby mi przyszło wybierać. Czy zdolny jesteś jeszcze do sześciomilowej wędrówki, Watsonie?
— Ma się rozumieć — odparłem.
— Noga twoja wytrzyma?
— O, naturalnie.
— A, jesteś tu, piesku!... poczciwy dobry Toby! Powąchaj, piesku, powąchaj! — i podsunął chustkę, nasycona kreozotem pod nos psu, który stał z rozkraczonemi łapami i, wielce komicznym ruchem, przekrzywił łeb, — jak znawca wąchający „bukiet“ słynnego wina.
Następnie Holmes cisnął chustkę daleko, przywiązał mocny sznur do obroży psa i podprowadził go do beczki. Pies niezwłocznie zaszczekał głośno, poczem z nosem przy ziemi i zadartym w górę ogonem leciał śladem woni tak szybko, że musieliśmy pędzić za nim, chcąc go utrzymać na postronku.
Na wschodzie zaczęło świtać i mogliśmy już teraz widzieć na pewną odległość śród chłodnego, szarego światła. Kwadratowy, wielki dom, z czarnemi, pustemi oknami i wysokiemi, nagiemi murami pozostał w tyle, ponury i groźny. Droga nasza wiodła przez niezabudowany obszar ziemi, wśród dołów i kopców, jakimi był zasiany. Cała miejscowość z porozrzucanymi stosami śmieci i nędznymi krzakami wyglądała,

90