Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ze silnemi szczękami i tęgim karkiem. Miał wąsy, a górną część twarzy zasłaniała czarna maska.
— Rysopis jest dość niedokładny — rzekł mój przyjaciel. — Do djabła, toż to jest prawie rysopis Watsona.
— Prawda — odparł inspektor rozbawiony — pan doktor całkiem mu odpowiada.
Holmes i Lestrade roześmiali się głośno. Ja zaś z trudnością, blado się uśmiechnąłem. Miałem wrażenie, że trzymam głowę w paszczy lwa. A tego rodzaju uczucia nie działają rozweselająco.
— Niestety, w tym wypadku muszę panu odmówić pomocy — rzekł potem Holmes. — Znałem tego Milvertona bardzo dobrze. Uważałem go za najniebezpieczniejszego łotra w całym Londynie. A według mego zdania są zbrodnie, wobec których ustawa karna zawodzi. W takich wypadkach zemsta prywatna w pewnych granicach jest zupełnie usprawiedliwiona.
— Ależ tu idzie o...
— Nie, nie, wszystkie namowy są bezcelowe. Moja cała sympatja jest po stronie zbrodniarzy, a nie po stronie ofiary i dlatego stanowczo odmawiam udziału w tej sprawie.

Holmes nie rzekł odtąd ani jednego słowa na temat tragicznej sceny, która rozegrała się w naszych oczach. Widziałem jednak, że często się zamyśla. A wzrok jego i całe zachowanie zdradzały,