Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawołał mój przyjaciel. Śpieszmy się, dowiedzmy się o co idzie, zanim tu powróci!
Sam otworzył drzwi; weszliśmy do sieni. Płacz słychać było wyraźniej. Głos dochodził z góry. Holmes wpadł na schody, ja za nim. Otworzył uchylone drzwi. Na widok, który się nam przedstawił, zbledliśmy obaj.
Na łóżku leżała nieżywa, młoda, piękna kobieta. Jej blada twarzyczka z zamglonemi, szeroko otwartemi oczyma, okolona była złotym włosem. Przy łóżku klęczał młody człowiek z twarzą ukrytą w pościeli. Gwałtowne łkanie wydobywało się z jego piersi. Był tak pogrążony w bolu, że zauważył nas dopiero, gdy Holmes położył mu rękę na ramieniu.
— Czy pan jesteś Godfreyem Stauntonem?
— Tak, ja jestem — ale panowie przychodzicie za późno, ona nie żyje.
Był zmieszany, że nie mógł pojąć, iż nie jesteśmy lekarzami, którzy przyszli ją ratować. Holmes wyraził mu nasze współczucie i chciał mu opowiedzieć, że przyjaciele zaniepokojeni są jego zniknięciem, lecz w tej chwili usłyszeliśmy kroki na schodach a w drzwiach ukazało się surowe i poważne oblicze doktora Armstronga.
— Tak, moi panowie — rzekł do nas — cel swój osiągnęliście i wybraliście najodpowiedniejszą chwilę na wtargnięcie do tego domu. Nie mogę podnosić głosu, tu w obliczu śmierci. Ale zapewniam