Strona:PL Doyle - Zaginiony footbalista (zbiór).pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panów, że gdybym był młodszym, ukarałbym was przykładnie za to niesłychane postępowanie!
— Proszę wybaczyć, panie profesorze — odparł z godnością mój towarzysz. — Między nami zaszło wielkie nieporozumienie. Jeśli pan łaskawie zejdzie z nami na dół, to może zdołamy sobie nawzajem niejedno wyjaśnić.
Po chwili znaleźliśmy się wraz z rozgniewanym profesorem na dole w pokoju mieszkalnym.
— A więc? — rzekł.
— Po pierwsze muszę panu powiedzieć, że nie działałem na zlecenie lorda Mount-James, i że sympatje moje w tym wypadku stanowczo nie są po stronie tego człowieka. Gdy ktoś zaginął, jest moim obowiązkiem postarać się o jego odnalezienie. I teraz nad tem pracowałem. Żałuję z całego serca, że sprawa tymczasem tak smutno się zakończyła. Nie jestem człowiekiem, który rozgłasza publiczne skandale. W sprawach prywatnych staram się zawsze o zachowanie najskrupulatniejszej dyskrecji, naturalnie, jeśli nie zachodzi jakaś zbrodnia. Ale tu, jak sądzę, nie ma mowy o żadnem przestępstwie. Proszę z całą pewnością liczyć na moją dyskrecję. Obiecuję też nie dopuścić, by sprawa dostała się do dzienników.
Dr. Armstrong podszedł do mego przyjaciela i uścisnął mu rękę.
— Jesteś pan dzielnym człowiekiem — rzekł. Pomyliłem się co do pana. Sumienie nie dało mi