Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzekł, — teraz do siebie. Chciałbym się pana poradzić co do wielu punktów, a szczególnie zapytać, czy nie byłoby wskazanem naszego konia skreślić z listy wyścigów.
— Nigdy w świecie! zawołał Holmes energicznie. Koń musi na liście pozostać.
Pułkownik skłonił się.
— Bardzo mnie cieszy pańskie zdanie, rzekł. Kiedy pan wróci z przechadzki, znajdzie pan nas w mieszkaniu biednego Strakera, a potem pojedziemy do Tavistocku.
Oddalił się wraz z inspektorem, a my tymczasem szliśmy powoli przez równinę. Słońce chyliło się ku zachodowi i zapadało właśnie za widocznemi w dali stajniami w Capleton, a ostatnie jego promienie powlekały rozciągającą się przed nami równinę czerwonawo-złotym blaskiem. Przyjaciel mój był zupełnie nieczuły na te piękności natury i szedł pogrążony w myślach, duchem prawie nieobecny na ziemi.
— Oto droga, Watsonie, po której teraz będziemy postępować, zaczął wreszcie. Dlatego na razie pytanie, kto zabił Johna Strakera, odłożymy na bok i musimy ograniczyć się na wyśledzeniu konia. Jeśli się bowiem przypuści, że koń w czasie lub po tragedyi uciekł, to gdzie mógł pobiedz? Koń jest zwierzęciem bardzo towarzyskiem, jeżeli więc był