Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

walane błotem. Położyłem się na ziemi i uważnie patrzyłem na dno przepaści; piana pryskała mi w oczy i ściemniło się już, tak że nie mogłem dojrzeć nic, jak tylko lśniące od wilgoci czarne ściany skalne i spadające w głębię fale wodospadu. Począłem znowu wołać, lecz odpowiadały mi tylko z głębin te dziwne dźwięki podobne do ludzkich okrzyków radości.
Ale przecie los dozwolił, że otrzymałem ostatnie pozdrowienie od swego przyjaciela i towarzysza. Jak wspomniałem, kij Holmesa oparły był o wystająca nad ścieżką skałę. Zauważyłem, że na górnej krawędzi tej skały coś błyszczało; wyciągnąłem rękę i zobaczyłem, że była to srebrna papierośnica, którą Holmes zawsze przy sobie nosił. Kiedy ją otworzyłem, wypadło z niej parę świstków papieru. Były to trzy kartki z notesu, na których Holmes napisał do mnie ostatnich kilka słów. Charakterystyczne dla całej natury Holmesa było pewne i wyraźne pismo na tej kartce; można było myśleć, że była pisana przy stole, a nie na górskiej ścieżce. List zawierał następujące słowa:

Mój kochany Watsonie!
Piszę do ciebie kilka tych słów przez grzeczność pana Moriarty’ego, który przybył