Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 2.pdf/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żadnej wiadomości, to należy przypuszczać, że nie znajduje się jeszcze na miejscu przeznaczenia.
Holdhurst wzruszył ramionami.
— Ale trudno przypuścić, panie Holmes, żeby go ktoś ukradł po to, żeby go w ramki oprawić.
— Może czeka na lepsze wynagrodzenie.
— Jeżeli jeszcze dłużej poczeka, nie otrzyma żadnego wynagrodzenia. Bo wkrótce układ ten przestanie być tajemnicą.
— To jest niezmiernie ważne — mówił dalej Holmes. Sprawca kradzieży mógł zresztą nagle zachorować...
— Naprzykład na zapalenie mózgu? — przerwał lord, mierząc go przelotnie badawczym wzrokiem.
— Tego wcale nie twierdzę — odpowiedział Holmes spokojnie. — Ale nie będziemy dłużej zabierać panu, panie lordzie Holdhurst, tak drogiego czasu i żegnamy pana.
— Życzę panu powodzenia, panie Holmes, niech będzie, kto chce sprawcą tej zbrodni — powiedział szlachcic, odprowadzając nas do drzwi.
— Dzielny człowiek — rzekł Holmes, gdy byliśmy już na ulicy; ale trudno mu będzie utrzymać si na tem stanowisku. Nie jest bogaty, a ma wiele zobowiązań. Zauważyłeś