Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzonym detektywem. Nie przesadzę, jeżeli powiem, że kilka razy, jak w sprawie morderstwa Sholto i skarbu Agra, przewyższył policyę.
— O, jeżeli pan tak mówisz, Mr. Jones, to wszystko dobrze! powiedział obcy z uszanowaniem. Mimo to wyznam, że przez to stracę mego wista. To pierwsza noc w sobotę od 27 lat, że nie będę grał wista.
— Zdaniem mojem, przekonasz się pan, rzekł Holmes, że będziesz grał o większą stawkę dziś w nocy, niż zwykle dotychczas i że partya będzie więcej interesująca. Dla pana Mr. Merryweather, stawką będzie jakie 30.000 funtów, a dla ciebie, Jonesie, człowiek, którego życzyłeś sobie dawno schwycić za kołnierz.
— To John Clay, morderca, złodziej, włamywacz i fałszerz pieniędzy. Jest on młodym człowiekiem, Mr. Merryweather, ale osiągnął najwyższą godność w swoim zawodzie i wolałbym raczej jemu założyć kajdanki niż jakiemu innemu kryminaliście w Londynie. To niebyle jaki człowiek ten młody John Clay. Dziadek jego był księciem, a on sam studyował w Eton i Oxford. Jest to sprytny i zręczny człowiek i chociaż spotykamy ślady jego za każdym jego ruchem, to nigdy nie wiemy, gdzie jego samego znaleźć. On potrafi jednego tygodnia rozbić dom w Szkocyi, a drugiego