Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

metod, patrzali z ukosa na niego, jak na człowieka, którego umysł był większym jak innych śmiertelników. Kiedym go widział w to popołudnie tak zatopionego w muzyce w St. James Hall, czułem, że czarna godzina nadejdzie dla tych, których miał zacząć ścigać.
— Chcesz iść bezwątpienia do domu, doktorze, zapytał gdyśmy powstali z naszych miejsc.
— Tak, dobrze by to było.
— A ja mam kilka interesów do załatwienia, które zajmą kilka godzin czasu. Ta sprawa z Saxo-Coburg square jest poważna.
— Dlaczego poważna?
— Tam planowana jest znaczna zbrodnia, ale mam wszelkie dane, aby wierzyć, że w czas potrafimy jej przeszkodzić. Jednak że dziś jest sobota, to utrudnia poważnie sprawę. Będę potrzebował twojej pomocy dziś w nocy.
— Kiedy?
— Jeżeli przyjdziesz o 10-tej, to będziesz w sam czas.
— Będę o dziesiątej na Baker Street.
— Bardzo dobrze. Ale ostrzegam cię, doktorze, może nam grozić małe niebezpieczeństwo, więc bądź łaskaw i włóż swój rewolwer wojskowy do kieszeni.
Skinął ręką, obrócił się na pięcie i zniknął w jednej chwili w tłumie.