Strona:PL Doyle - Z przygód Sherlocka Holmesa. T 1.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pilnować swego zajęcia i potem daje nurka do piwnicy, jak królik do nory, aby utrwalać swoje zdjęcia. To jest główna jego wada; ale w ogóle jest to dobry chłopak. Niema na nim żadnej plamy.
— Przypuszczam, że on jeszcze jest u pana.
— Tak, proszę pana. On i dziewczyna czternastoletnia, która zajmuje się naszą niewykwintną kuchnią i utrzymuje dom w porządku, to wszystko, co mam w domu, ponieważ jestem wdowcem i nigdy nie miałem żadnej rodziny. Żyjemy bardzo spokojnie, troje nas, mamy dach nad głową i pożyczamy na fanty, jeżeli nie robimy nic więcej.
Pierwsza rzecz, jaka wyprowadziła nas z równowagi, było to ogłoszenie. Spaulding przyszedł właśnie tego dnia, przed ośmioma tygodniami, do naszego lokalu i mówi: Dali-Bóg Mr. Wilson, chciałbym być rudym.
— Dlaczegóż to? zapytałem.
— Jakto, rzekł, oto jest jedno miejsce wolne w Lidze czerwonowłosych. To prawdziwe szczęście dla człowieka, który je pozyska, i myślę, że więcej jest miejsc wolnych niż kandydatów, tak, że kuratorowie tracą głowę i nie wiedzą, co robić z pieniądzmi. Gdybym tak zrudział, to byłby ładny kąsek dla mnie.
— He, co takiego? zapytałem. Widzi pan, Mr. Holmes, że siedzę w domu, a ponieważ