Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T2.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

postać bardziej barbarzyńską; był to właśnie typ jednego z tych „Mahdi“, przed którymi nas ostrzegano. Nie lubię czynić alarmu, zwłaszcza, gdy jestem wśród ludzi, którzy są oswojeni z niebezpieczeństwem, udało mi się jednak zbudzić jednego z mych towarzyszy, który zmierzył okiem jeźdźca, mrucząc pod nosem „tam do djabła!“. Lecz ów jeździec minął nas, nie patrząc nawet w stronę naszego legowiska. Mam przekonanie, że był to jeden z krajowców, należących do naszego orszaku, gdyby bowiem było inaczej, los nasz byłby przypięczętowany. Napisałem później nowelę p. t. „The Three Correspondents“ („Trzej Korespondenci“), której pomysł miał swe źródło w tem zdarzeniu.
W Korosko musieliśmy iść na posłuchanie do miejscowego komendanta, Turka z drewnianą twarzą, Jussufa Bey‘a, który służył w armji egipskiej. Uraczył on nas malinowym sokiem i odprowadził na statek, który w dwa dni później wysadził nas w Wady Halfa, gdzie panował nastrój podobny do tego, jaki zostawiliśmy w Assonan.
Halfa leży także u stóp Katarakty, tak, że wszystko musiało znów być przewożonem wąską drożyną do Sarras, odległego o jakieś trzydzieści mil. Pierwszego zaraz dnia udałem się na przechadzkę w kierunku najbliższej stacji, skąd się poczynał tor do Sarras. Tam zobaczyłem wysokiego żołnierza, w białej bluzie, który w towarzystwie zwyczajnego ordynansa dozorował ładowania zapasów w wagony. Kiedy zwrócił się twarzą ku mnie, spostrzegłem, że był to sam Kitchener, głównodowodzący całej armji. Było to chara-