Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tych, którzy nie mają ani wpływów, ani gotowego grosza. W onej to chwili przysiągłem sobie, że nie będę się już więcej włóczył po świecie; istotnie musiał to być jeden z punktów zwrotnych w mem życiu. Jeden „Wander-fahr“ pomyślałem sobie może się przydać, lecz dwa mogą człowieka wykoleić. Z notatek moich widzę, że tego samego dnia wyrzekłem się używania alkoholu. Do onej chwili napitkiem nie gardziłem, zwłaszcza, że miałem niezwykle silną głowę, lecz rozum mówił mi, że to „zalewanie robaka“ w Afryce kryje w sobie niebezpieczeństwo, więc ustałem nagle. Jest w zupełnej abstynencji pewna subtelna przyjemność; naogół mam wrażenie, że tylko zwyczaje towarzyskie czynią ją trudnem zadaniem. Gdybyśmy wszyscy byli zupełnymi abstynentami, jak prawowierni Mahometanie, kwestja ta byłaby dla nas obojętną.
W Cape Coast Castle popełniłem czyn poprostu szalony. Niewiem, czy pod wpływem zwykłej brawury, czy też lekkomyślności wskoczyłem do morza i przepłynąłem spory kawał dwukrotnie wzdłuż okrętu. Kiedym się wycierał na pokładzie po tej kąpieli, dostrzegłem tuż koło statku trójkątną płetwę wynurzającego się z głębi rekina. Kilka razy w życiu popełniłem taki nierozważny czyn i to tak niepotrzebnie, że sam sobie nie mogę wytłumaczyć tej lekkomyślności.
Najbardziej inteligentnym i wykształconym człowiekiem, którego spotkałem na wybrzeżu Afryki, był murzyn, piastujący godność konsula amerykańskiego w Monrowji. Był on pasażerem na naszym statku — w naszej drodze powrotnej. Stęskniony za literaturą