Strona:PL Doyle - Wspomnienia i przygody T1.pdf/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

miły. Jednego poranku wyszedłem jak zwykle z domu w drogę do mojej poczekalni, kiedy nagle przejęły mnie lodowate dreszcze, po których nastąpił atak takiego osłabienia, że gdybym nie był natychmiast zawrócił do domu, mogło być źle ze mną. Był to mały atak influency, która grasowała wtedy, siejąc śmierć dokoła. Trzy lata wcześniej siostra moja Annette, która całe życie spędziła na posadzie guwernantki, umarła na influencę w Lizbonie, właśnie w czasie, kiedy nie dalekim był moment, w którym dzięki memu powodzeniu, mogła była porzucić służbę. Teraz przyszła kolej na mnie i to nie na żarty. Nie pamiętam ani bólu, ani jakiegoś wielkiego cierpienia, ani żadnych przeżyć psychicznych, wiem tylko, że przez tydzień byłem w wielkiem niebezpieczeństwie, z którego wynurzyłem się osłabiony jak małe dziecko, lecz z umysłem jasnym jak kryształ. Wtedy to, przechodząc w myśli me życie, uświadomiłem sobie, że utrzymanie „poczekalni“ za grosz zapracowany piórem było niedorzecznością; pod wpływem tej świadomości postanowiłem poświęcić się wyłącznie pracy literackiej. Pomnę dziś jeszcze, że postanowienie to przejęło mnie taką radością, iż ująłem chusteczkę, leżącą na kołdrze i począłem się nią bawić jak dziecko, podrzucając ją pod sufit. Nareszcie będę swoim własnym panem; skończyło się przestrzeganie konwenansów zawodu i zadowalanie innych. Będę żył według własnego upodobania i tam, gdzie mi się spodoba. Była to jedna z najradośniejszych chwil mego życia. Działo się zaś w sierpniu roku 1891.
Podniósłszy się z łóżka, kręciłem się po mieszka-