Strona:PL Doyle - W sieci spisku.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ważnej dziewczyny wspomnienia gorzkich uczuć i bolesnych przeżyć, jakich doznała w ciągu długich lat. Policzki jej zarumieniły się, piękne czarne oczy zabłysły ogniem. W tej wysokiej smukłej postaci zdawał się mieszkać duch rycerski, nieustraszony.
— Dziwisz się zapewne mej otwartości, kuzynie Ludwiku — zapytała — skoro się znamy zaledwie od kilku godzin?
— Wszak jestem twoim najbliższym krewnym, Sybillo.
— To prawda. A przecież nigdybym nie była przypuszczała, że będziemy się tak dobrze rozumieli. Z obawą i niepokojem oczekiwałam twego przybycia. Musiałeś zresztą poznać uczucia moje wobec ciebie, gdy mi byłeś przedstawiony.
— Rzeczywiście — odpowiedziałem. — Na pierwszy rzut oka poznałem, że moja obecność w Grobois jest ci niemiła.
— Była mi w istocie niemiła — rzekła młoda dziewczyna — albowiem mogła się stać dla nas obojga złowroga. Dla ciebie, ponieważ znam dobrze mego ojca i wiem, że ma swoje powody i to powody niedobre, dla których cię ściągnął do Francji. Dla mnie zaś, ponieważ...
— Dlaczego dla ciebie? — zapytałem zdziwiony, widząc, że urwała zakłopotana.
— Powierzyłeś mi tajemnicę twego serca, kuzynie Ludwiku. Chcę ci się odpłacić równem zaufaniem. I moje serce także nie jest wolne; jestem zaręczona...
— Życzę ci z całego serca szczęścia — odpowiedziałem. — Lecz cóż to ma wspólnego z moją osobą i moją obecnością w Grobois?
— Mgły Anglji zaciemniły twój umysł, drogi kuzynie — zawołała Sybilla, potrząsając swoja piękną