Strona:PL Doyle - W obronie czci kobiecej.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzekłem — ale skoro już tak być musi, godzę się. Kiedyż więc zaczynamy?
— Zaczynamy? Ty również? Ależ nie, mój drogi, bez ciebie się obejdzie.
— W takim razie i ty nie pójdziesz — powiedziałem stanowczo. Zapewniam cię słowem honoru, a ty wiesz, że ja danego słowa nigdy nie łamię — jeżeli nie zabierzesz mnie z sobą — wsiadam do dorożki i jadę prosto do policyi powiadomić ją o twoim zamiarze.
— Ty mi nic nie pomożesz.
— Zkąd ty to możesz przewidzieć, co się tam stanie? Zresztą postanowienie moje jest niezłomne. Chcę cię przekonać, że nietylko ty, ale i inni ludzie cenią swoją godność osobistą i to może nawet więcej od ciebie.
Holmes był trochę zniechęcony i zirytowany, ale niebawem twarz mu się wypogodziła. Poklepał mnie poufale po ramieniu i rzekł łagodnie:
— No dobrze, dobrze, mój przyjacielu. Przyznaję ci zupełną słuszność. Mieszkamy razem od tylu lat, nie byłoby więc nic dziwnego, gdybyśmy nakoniec siedzieli w jednej celi więziennej. Wiesz zresztą co, Watsonie, wcale się nie wstydzę wyznać przed tobą, że nieraz myślałem o tem jakiby to ze mnie był znakomity rzezimieszek. Myśli tej jeszcze się nie wyzbyłem. Zobacz no!
Holmes wydobył z szuflady małą, skórzaną torebkę. Gdy ją otworzył, zobaczyłem mnóstwo rozmaitych narzędzi.
— Oto jest wybór najprzedniejszych narzędzi